Cóż, fakt jest taki, że ostatni wpis na blogu był dawno, dawno temu.
Czas zdjąć pajęczyny, omieść trochę ten kurz, przeprosić gorąco, grzecznie dygnąć nóżką i wrzucić efekty prac wykonanych przez ten czas.
Na początek pierwsze z pudełek ślubnych (a wydziergałam ich w tym czasie sztuk trzy).
Tego boxa - dla Magdaleny i Jerzego - robiłam z nutką sentymentu.
Gdyż...
Autorka tego bloga (oraz jej Mąż Osobisty) oraz Pan Przyszły Mąż znają się jeszcze z bujnych czasów studenckich w niegdysiejszym mieście wojewódzkim, aktualnie jeno powiatowym.
Długo by pisać. Fakt jest niepodważalny. Pan Przyszły Mąż na Ż. się żeni. Co samo w sobie jest wydarzeniem roku, przy którym wymiękają nawet narodziny następcy brytyjskiego tronu.
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia, Panie Ż. :)
Wow, Matka siedzi, patrzy z otwartą buzią i podziwia.
OdpowiedzUsuńMatka ma niestety połączenie Parkinsona i niezborność ruchową rąk, stąd nawet guziki przyszywa zszywaczem do papieru. A tu takie cacko! Chylę czoła :* Matka E.S.