Pojechaliśmy, uczestniczyliśmy, powróciliśmy. Sympatycznie i miło - jak zawsze z Rodzinką na B. :)
Hit dnia: matka z pomrocznością jasną.
Kluskową kreację - pięknie przygotowaną i uprasowaną, zostawiła w domu, o czym raczyła sobie przypomnieć tuż przed wjazdem do sąsiedniego byłego miasta wojewódzkiego. W związku z tym obok ojca w garniturze i matki odstrzelonej "mniej więcej" kroczyła dumnie piękna dziewczynka w legginsach i bluzce z myszką :)
Nie ma tego złego - przynajmniej oko nie drgnęło, kiedy tarzała się po trawnikach, robiła podkopy w piaskownicy, szusowała po zjeżdżalni oraz pokonywała murki na miarę tego chińskiego :)
Ale co to ja chciałam...
Bohaterce uroczystości została wręczona kartka z wkładką (na zdjęciu - poglądową ;) )
Kartka wyglądała.... ło tak:
PS. Oczywiście w roli głównej niezastąpione papierki UHKowa: malina, dzika róża i poziomka - MNIAM! :)
A to kartka w mojej ulubionej kolorystyce, arcydzieło :) Szacun za cierpliwość przy wykonywaniu tych cudeniek. Ewelina Susiak
OdpowiedzUsuń